Madryt.
Mieszkanie Lexi i
Cloe.
Powrót do Madrytu był bardzo
długi oraz męczący. Nie miałam już na nic siły. Po tym wydarzeniu pod budynkiem
gdzie odbył się turniej miałam wszystkiego totalnie dosyć, bowiem te przeklęte
dziennikarze i tak dopięli swego. Mianowicie musiałam wysiąść z samochodu,
ponieważ zablokowali nam wtedy możliwy wyjazd. Nawet ze względu na zmęczenie
musiałam udzielić im krótkiego wywiadu, który zapewne pojawi się dzisiaj
wieczorem w madryckiej telewizji. Jedno mnie dzisiaj pociesza. Mianowicie to,
że wreszcie dotarłam do mojego mieszkania, pod którym właśnie stoję i szukam w
mojej torbie tych przeklętych kluczy. Robert od razu z lotniska również udał
się do siebie. Bardzo się o mnie martwi, bowiem moje emocje, zachowanie i
zawziętość do treningów sprawia, że w ogóle nie myślę o sobie. Dlatego dostałam
ten weekend wolny. Bez dyskusji mam odpocząć - tak dosłownie powiedział .
Pomimo moich narzekań oraz protestów muszę iść na przymusowy wolny weekend.
- Nareszcie was mam! -
wrzasnęłam, aż odbiło się echem przez cały korytarz. Nie czekając otworzyłam
drzwi. W mieszkaniu panowały kompletne ciemności, ponieważ było grupo po
jedenastej w nocy. Weszłam do środka. Przekręciłam zamek w drzwiach, po czym
zapaliłam światło.
- Jak dobrze być w domu. -
wymruczałam pod nosem kiedy wnosiłam swoje bagaże do sypialni. Postawiłam je
przy wejściu do łazienki. Postanowiłam, że rozpakuję je jutro rano, przecież
mam wolny piątek, sobotę i niedzielę. Bez zastanawiania się postanowiłam
pomaszerować pod prysznic. Strugi ciepłej i przyjemnej wody oplotły moje
strudzone ciało, które pod wpływem jej charakterystycznego brzmienia oraz
gorąca sprawiło, że przestałam myśleć o wszystkim, o moim teraźniejszym życiu i
przeszłości, która mnie prześladuje nieskończenie przez te cztery lata od
tamtego wydarzenia. Oparłam jedną dłoń o zimne łazienkowe kafelki, a
drugą ręką przejechałam po lewej stronie brzucha, gdzie znajdowała się pamiątka
po przeszłości. Mam cały czas wrażenie, że ta blizna nigdy się nie zagoi. Jej
powierzchnia nawet po latach nie zmieniła kontury. Jednocześnie mam wrażenie,
iż jej powierzchnia zwiększa co roku swój obwód. Na tym tyle jestem
bardzo przewrażliwiona. Długi czas zastanawiałam się dlaczego mnie to spotkało,
przecież mogłam temu zapobiec, gdyby nie moja chora ambicja uwolnienia się od
natarczywego ojca. W tamtym momencie nie wiedziałam co robię. Czułam tylko
ogromny żal i gorycz do ojca. Nienawidzę go nawet po latach. Jest dla mnie
nikim , tak samo jak ja go nie obchodzę.
Z takimi myślami wyszłam z
kabiny prysznicowej. Otarłam swoje zmęczone ciało białym oraz cudownie
pachnącym ręcznikiem, po czym zawinęłam się nim. Następnie drugim takim samym
płótnem wytarłam swoje czarne, jak heban włosy, które były strasznie grube i
miały tendencję do delikatnych loczków. Spojrzałam się w lustro i ujrzałam w
nim umęczoną twarz młodej dziewczyny, która nie wyglądała na swój wiek. Mam
tylko dwadzieścia dwa lata, a nie czuję tej chęć do życia jaką powinnam mieć w
tym wieku.
- Cholera. - zaklęłam pod
nosem, jednocześnie uderzając rękami o porcelanową umywalkę. Nie nawiedziłam
tego kiedy tak o sobie myślałam. Pragnęłam to zmienić, lecz nie dojrzałam
jeszcze psychicznie do takiego kroku. Może słowa Cloe są dla mnie drogowskazem.
Zawsze powtarza mi:
- Moim zdaniem jedynym dla
ciebie kołem ratunkowym jest porządny i ostry seks z prawdziwym
przystojniakiem, ale wiem, że to jest dla ciebie zbyt poważna decyzja. Dlatego
radzę ci, abyś zgłosiła się do specjalisty, który by ci pomógł w walce ze
swoimi urazami z przeszłości.
Kiedy moja przyjaciółka
zakończyła swój wywód nie umiałam nic z siebie wydusić. Ani jednego
odchrząknięcia czy odgłosy, a co dopiero słowa. Byłam w szoku, że w jej umyśle
powstała taka oryginalna myśl, która mogła rozbudzić w moim umyśle wielką falę
rozmyślań na ten temat.
Z takimi myślami wyszłam z
łazienki odziana już w moją kłusa i dość prześwitująca nocną koszulkę, która
jest jedną taką rzeczą w mojej garderobie. Po czym zaczęłam rozczesywać mokre
włosy, które totalnie były poplątane. Kiedy wreszcie udało mi się doprowadzić
do oczekiwanego stanu brunatne włosy. Wyszłam z łazienki i przeszłam do kuchni
w celu zrobienia sobie herbaty z cytryną na uspokojenie moich myśli oraz
emocji, które we mnie buzowały. Kiedy tak stałam przed gotującym się
czajnikiem. Zdałam sobie sprawę, że nie widziałam w mieszkaniu mojej
współlokatorki, a zarazem przyjaciółki, Cloe. Ciekawe gdzie się ona znowu
obraca, pewnie jest z jakimś Latynosem w jakimś zapyziałym hotelu. Cała
ona.
Uśmiechnęłam się pod nosem, po
czym zalałam sobie w rządkiem kubek z herbatą. Następnie dodałam plasterek
cytryny. Potem zabrałam gorąca ciecz wraz ze sobą do swojej sypialni.
Postawiłam kubek na nocnym stoliku, po czym wzięłam do ręki jakieś pierwsze
lepsze czasopismo z stojącego obok gazetnika. Następnie usadowiłam się wygodnie
w moim dwuosobowym łóżeczku i zaczęłam czytać jakiś pierwszy lepszy artykuł.
- „Narzeczona doprawiła
mu rogi.” - przeczytałam na głos tytuł. Zrobiłam zaciekawioną minę oraz
upiłam łyk gorącej herbaty, która od razu zaczęła rozgrzewać moje ciało. Potem
rozpoczęłam ponownie czytać wytłuczonym drukiem główną cześć danego
artykułu.
- „Jak donoszą
sprawdzone źródła. Najlepszy piłkarz świata Cristiano Ronaldo ponownie jest do
wzięcia. Dowiedzieliśmy się, że najseksowniejszym i najbogatszy Portugalczyk
został porzucony przez swoją wieloletnią partnerkę modelkę Irina Shayk, która
zdradziła go ze znanym hiszpańskim kolegą z jej zawodu Tomem Wer. Jednak
gwiazdora to nie ukierunkowało w stronę bezstronnej rozpaczy, wręcz przeciwnie
można by powiedzieć ze zmotywowało go do podbojów miłosnych. Mianowicie
widziano go wielokrotnie w towarzystwie innych piękności, z którymi zapewne spędzał
miłe chwile. Także najpiękniejsza madrycka para przestała istnieć.” -
co za wstrętne pijawki dziennikarskie. Mam nadzieję, że mnie zostawią w
spokoju. Chociaż ja nie pozwolę na to, aby opisywali moje życie prywatne. Widać
od razu, że temu Ronaldo zależy tylko na sławie.
Spojrzałam się na zdjęcie
poniżej artykułu. Właśnie w tym momencie chciałam upić łyk herbaty i tak od
razu wyplułam ją z powrotem do kubka. Nie mogłam w to uwierzyć co zobaczyłam.
Mianowicie na zdjęciu był ten piłkarz, lecz nie to mnie zszokowało. Tylko to,
że wraz z nim na fotografii była moja przyjaciółka, Cloe. Ze zdjęcia można było
wywnioskować, iż moja współlokatorka jest w zażyłej znajomości z tym
Portugalczykiem.
- Serreno w coś ty się znowu
wpakowałaś. - wymruczałam pod nosem. Nie miałam już ochoty czytać tego
szmatławca. Wypiłam do końca herbatę. Trzymając pusty kubek postanowiłam wynieś
go do zmywarki. W drodze do kuchni do moich uszów doszły dziwne odgłosy.
Dochodziły one za drzwi frontowych. Postawiłam na stole trzymający przedmiot.
Następnie na paluszkach podeszłam do drzwi wejściowych i przytknęłam do nich
prawe ucho w celu określenia co się za nimi dzieję.
- Poczekaj. Znajdę tylko
klucze... - wyspał z rozkoszą znany przeze mnie głos. Uśmiechnęłam się pod
nosem, ale jednocześnie postanowiłam, iż tą noc chcę mieć spokojną. Po za tym
mam dosyć ciągłego pobłażania mojej współlokatorce. Cloe za dużo sobie
pozwalała. Tym razem ze swoim kochasiem niech idzie do tego zapyziałego hotelu.
Kiedy już chciałam otworzyć drzwi, one z ogromny impetem otworzyły się na
oścież. Sprawiając, że odskoczyłam w ciemny głąb mieszkania. Po chwili moim
oczom ukazały się dwie obściskujące się dwie postaci.
Panna Serreno była tak zajęta
swoim nowym nabytkiem, że nie była nawet wstanie obejrzeć się dookoła siebie,
aby mnie zauważyć.
- Wejdź we mnie... - wysapała
pomiędzy pocałunkami moja przyjaciółka, aż mnie obrzydziła. Ona zawsze była
bezpośrednia w słowach, ale żeby aż do takiego stopnia. Nagle zauważyłam, że
całujący ją mężczyzna zaczął jednocześnie rozpinać rozporek i zdejmować Cloe
figi. Musiałam coś zrobić.
- Kurwa! Cloe! - wrzasnęłam
zapalając światło. Cloe i ten facet odskoczyli od siebie jak oparzeń.
Dziewczyna w pośpiechu zakładała majtki na tyłek, a facet próbował zasunąć
suwak w spodniach. Przy okazji przyciął sobie opuszek palca.
- Ała! - krzyknął. Myślałam,
że zaraz parsknę śmiechem, ale w ostatniej chwili powstrzymałam się.
Jednocześnie spojrzałam się na moją kochaną przyjaciółkę, która głupkowato
zaczęła się rechotać.
- L.L.! – wrzasnęła
podbiegając do mnie z wielkim bananem na ustach – Boże! Już wróciłaś?! Czemu
nie dałaś mi znać?! Bym po ciebie przyjechała na lotnisko. – no tak. Powróciła
stara Cloe. Jej nieodparty wystrzałowy jak karabin język rozpoczął swoją
przepiękną hiszpańską pieśń.
- Nie chciałam ci robić
problemów. Wróciłam dzisiaj. Jakieś dwie godziny temu. Umyłam się i przebrałam
do spania. A tak na marginesie masz mnie teraz na cały weekend. Mam cały wolny.
– odparłam jej. Po czym zabrałam pusty kubek i ruszyłam w stronę kuchni.
Panna Serreno i jej kochaś ruszyli za mną , przy czym ona nie zaprzestając
gadać:
- Jakie problemy? Kobieto!
Przecież jesteś mistrzynią! Chciałam ci zrobić komitet powitalny. Trzeba
przecież ciebie przyjąć jak bohaterkę narodową…
- Właśnie dlatego nie
dzwoniłam. Nie cierpię być na językach innych. A znając ciebie to byś zrobiła
mi nie złego pasztetu na lotnisku. Dlatego nie powiadamiałam ciebie, że dzisiaj
przylatuję.– wtrąciłam jej się w słowo docierając do zmywarki.
- Co ty bredzisz? Ale mniejsza
z tym… - tak właśnie Cloe postępowała w takim momencie kiedy jej dowaliłam.
Kiedy spojrzałam w jej oczy zobaczyłam w nich te dzikie iskierki. Zawsze miała
takie kiedy coś do niej dotarło i pojawił się w jej mózgu genialny pomysł,
który jak zawsze mnie się nie spodoba – Wracając o kilka zdań do tyłu. –
zaczęło się – Mówiłaś, że masz cały ten weekend wolny i jest zarezerwowany dla
mnie!
- Boże… Moje życie to
kompletna porażka. – wyszeptałam. Po czym dodałam już na głos: - Tak
powiedziałam. I co w związku z tym?
- Jak to co?! Impreza. Ogromna
impreza. – jednak mam za długi język.
- Cloe! Nie mam ochoty na
imprezy. – zaczęłam kombinować. Jednak wiedziałam, że z nią nie wygram.
- Ty to zawsze nie masz, ale
musi być impreza powitalna i gratulacyjna! – zakomunikowała – Tylko gdzie ją
zrobić? Nasze mieszkanie jest za małe, a po za tym sąsiedzi będą się skarżyć. –
jest jakaś nadzieja. Jednak szybko czar prysł, bowiem ten jej facet musiał się
odezwać.
- Może u mnie zrobimy tą
imprezę. Tak w ogóle jestem Karim Benzema. – z grzeczności podał mi swoją dłoń.
Uścisnęłam ją i serdecznie się uśmiechnęłam, chociaż nie miałam wielkiej
ochoty:
- Lexi Lonwer. Miło mi ciebie
poznać Panie „Wejdź we mnie” – kiedy zobaczyłam jego zaskoczoną minę i
rumieniec na policzkach nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam się w wniebogłosy
śmiać. Musiałam to powiedzieć.
- Haha… - przedrzeźniała mnie
Cloe – Bardzo śmieszne. Ciekawe jakbyś ty zareagowała kiedy być była w takiej
rozkoszy jak ja.
- Na pewno bym nie była w
takiej rozkoszy jak ty, ponieważ ciebie w tym zawodzie nikt nie przebije. – na
nowo zaczęłam się śmiać.
- Cloe. Ja już pójdę.
Zobaczymy się dzisiaj popołudniu.- odezwał się wreszcie Benzema.
- Oczywiście. – odrzekła mu
przesłodzonym głosikiem, po czym bezceremonialne pocałowała go namiętnie. Kiedy
to zobaczyłam chciało mi się rzygać. Ta dziewczyna nie ma umiaru. Po
pieszczocie usłyszałam tylko od tego faceta krótkie cześć i
zamykające się drzwi frontowe.
Spojrzałam się na moją
współlokatorkę, która zaczęła się rozbierać w salonie.
- Czy on wie? – palnęłam bez
pomyślenia.
- O czym ma wiedzieć? –
zapytała się kiedy ściągała swoją lateksową mini.
- O tym, że spotykasz się z
nim i z tym Ronaldem. – odpowiedziałam jej spokojnie. Starałam się moje nerwy
utrzymać na wozy.
- Ronaldem? O czym ty
mówisz?
- O twoim romansie z nim! –
nie wytrzymałam. Puściły mi nerwy. Pobiegłam do swojej sypialni. Zabrałam to
czasopismo, w którym jest jej zdjęcie z tym piłkarzem. Wróciłam do salonu. Po
czym rzuciłam kolorowym pismem na stolik który stał przed nią. – O tym mówię! –
wskazałam na dane zdjęcie.
Blondynka wzięła gazetę do
rąk. Na jej twarzy zaczął ukazywać się mały diaboliczny uśmieszek. Wiedziałam
co się kroi.
- Oj tam! Przespałam się z nim
raz. Na imprezie u mojej kuzynki. Ci dziennikarze musieli to zdjęcie zrobić w
tym momencie kiedy Cris odwiózł mnie do mieszkania. To był jedno razowy numer.
A Karmi nie musi o tym wiedzieć. W tamtym czasie nie byłam z nim. Właściwie z
nim zaczęłam kręcić dzisiejszego wieczora. – powiedziała mi triumfalnie.
- Jesteś niemożliwa. – nie
miałam już siły się z nią kłócić – Tylko mam do ciebie prośbę. Nie zrani tego
faceta. Dobrze patrzeć mu z oczów.
- Cała Lexi. Dobrze. Obiecuję,
że uzgodnię z nim od samego początku, iż jest to wolny związek. Bez zobowiązań.
Pasuję ci? – uśmiechnęła się do mnie.
- Może być. – westchnęłam –
Ok. Idę spać. Dobranoc. – rzuciłam w stronę przyjaciółki.
- Dobranoc. Wyśpij się, bo
jutro idziemy na całego na imprezie. A zresztą pogadamy rano. – nic się nie
odezwałam, bo po co. I tak postawi na swoim. Odwróciłam się z zamiarem pójścia
do mojej sypialni, ale coś mi nie pasowało. Mianowicie brakowało mi czegoś na
stoliku pod oknem.
- Kurwa! Cloe. Gdzie jest
telewizor?! – wrzasnęłam odwracając się w stronę blondynki, której już nie było
koło mnie. Pobiegłam za nią z myślami uduszenia jej. Wiedziałam, że to jej
sprawka. Chciałam wejść do jej pokoju, ale miała drzwi zamknięte. Zaczęłam
krzyczeć przez nie:
- Otwieraj! Gdzie jest
telewizor? Co ty z nim zrobiłaś?
- Lexi. Uspokój się. – usłyszałam
przez drewnianą powierzchnię błagalny głos – Wszystko ci wyjaśnię. Tylko
uspokój się.
- Jest już spokojna. Otwórz
drzwi. – musiałam wysilić się na spokojny ton.
- Nie jesteś spokojna. – jak
ona mnie dobrze zna – Dlatego powiem ci przez drzwi co się stało ze sprzętem.
Za ostry seks był w salonie z pewnym Latynosem. Nie chcący kopnęłam w
telewizor, a on się zachwiał i upadł na podłogę. Rozbijając się na drobne
kawałki. – ciśnienie podniosło mi się – L.L. bardzo ciebie przepraszam nie
chciałam tego zrobić. Dlatego jutro kupuję nowy telewizor. – obwieściła mi
radośnie, po czym otworzyła szeroko drzwi swojego pokoju – Nie gniewaj się na
mnie. – powiedziała jak skruszone dziecko. Nie potrafiłam się na nią w tym
momencie gniewać. Ona była dla mnie jak siostra.
- W porządku. – wzięłam
głęboki wdech – Ale jutro widzę telewizor na miejscu. Zrozumiano.
- Oczywiście. Wiesz, że jesteś
wspaniała. – znowu się zaczęło.
- Wiem. I czasami tego żałuję.
– odrzekłam. Już nic nie mówiąc. Udałam się do sypialni z zamiarem długiego
snu.
Nie wiem czy nadal mam informować?
OdpowiedzUsuńProszę wpisywać na stronie "Spam". Informuj mnie cały czas ;-).
UsuńPozdrawiam
Kiedy nn?
OdpowiedzUsuń