Moje
życie nie było ułożone różami. Zawsze ktoś mi musiał wbić nóż w plecy. Od
samych narodzin los nie dawał mi ani minuty wytchnienia. Najpierw śmierć
rodzicielki podczas moich narodzin. Wytykanie mi przez biologicznego ojca, że
to przeze mnie moja matka umarła. Mój ojciec nigdy mi tego nie był wstanie
wybaczyć, aż do tej chwili. Zawsze traktował mnie jak powietrze. Nigdy nie
chciał brać udziału w mym wychowaniu. Od niemowlaka, można by powiedzieć, że
miałam wpajaną zasadę: „ Jesteś winna śmierci mojej żony!”. Jednak kiedy to
stwierdził nie wziął pod uwagę, że JA DO CHOLERY NIE PCHAŁAM SIĘ NA TEN ŚWIAT!
Mógł to wziąć pod uwagę kiedy zapładniał moja matkę. Wiedział, że jest ona
śmiertelnie chora, a pomimo tego pozwolił jej zajść ze mną w ciążę. Nie
zrozumiem go nigdy. Zawsze ten temat będzie dla mnie bolesny, lecz nie poddam
się tym stwierdzeniom, iż ja jestem temu winna. Jednocześnie można twierdzić,
że moja egzystencja jest ciągła walką o swoje rację i bezpieczeństwo, które
pewnego dnia zostało zachwiane i zmieniło totalnie dotychczasowy tryb
życia.
Dzień
ten wydarzył się jakieś cztery lat temu. Miałam wtedy osiemnaście lat. Jak to
się mówi: „Byłam młoda, ufna i głupia”. Wtedy ufałam wszystkim ludziom, których
poznałam. Zaufałam nawet tym osobom, które znałam zaledwie dwie godziny.
Uważałam wtedy, że wszyscy ludzie są inni niż mój ojciec. Doszukiwałam się
pewnego rodzaju rozumienia mnie. Tego co czuję i w jakim stanie jest moja psychika.
Może chciałam sobie zrekompensować ówczesne życie, które zawijało się w rytmie
tyrani ojca. Pragnęłam wreszcie uwolnić się od niego. Chciałam nareszcie poznać
kogoś kto by uwolnił mnie od jego pretensji. Prawdę mówiąc szukałam na siłę
poczucia zrozumienia u innych mężczyzn, którego nie mogłam znaleźć ze strony
mojego „tatusia”. Zawsze byłam według niego pewnego rodzaju dodatkiem jego
życia. Bynajmniej miał się na kimś wyżyć. A ja takiego życia nie chciałam już
przechodzić. Chciałam być wreszcie szczęśliwa.
I
może dlatego tego dnia wieczorem podczas imprezy wyszłam z tym facetem do tego
hotelu. I może dlatego weszłam z nim do jednego z pokoju w tym budynku. I może
dlatego miałam zamiar się zgodzić na seks z nim, chociaż by miał być to pierwszy
fizyczny kontakt z mężczyzną. Naszczęście w ostatniej chwili powstrzymałam się,
ale co z tego jeżeli on już był zupełnie napalony na mnie. Nie działy moje
krzyki sprzeciwu, moje bicie i wyszarpywanie się z jego żelaznego uścisku. Po
prostu mnie wykorzystał siłą. Zostałam przez niego zgwałcona. Myślałam, że
będzie to najgorsza sytuacja w moim życiu. Jednak wtedy grubo się pomyliłam,
ponieważ mój gwałciciel po odbyciu, bez mojej zgody, stosunku ze mną
stwierdził:
-
Kicia. Było bardzo miło. Jesteś słodką dziewczynką. Jednak nie mogę pozwolić na
to, abyś zgłosiła wszystko co się tutaj wydarzyło na najbliższym komisariacie
policji. Dlatego… - w tym momencie zauważyłam, że z tylnej kieszeni spodni
wyciągnął mały świecący srebrny przyrząd. Był to scyzoryk. Zaczęłam krzyczeć,
że nie ma mi nic robić. Że nikomu nic nie powiem. Że będę milczeć. Jednak to
jego nie wzruszyło:
-
Przykro mi, ale nie mogę się na to zgodzić. – i w tym momencie poczułam ogromny
ból z lewej strony jamy brzusznej.
Mój
napastnik wbił mi w brzuch mały ostry nóż, po czym jeszcze przed wyciągnięciem
go pociągnął nim w stronę podbrzusza. Sprawiając tym samym mi ogromny ból.
Spojrzałam mu w oczy. Zobaczyłam w nich satysfakcję i nagle poczułam, jak z
ogromnym impetem wyciągnął z mojej rany scyzoryk. Ja natomiast automatycznie
złapałam się w to miejsce i od razu mój wzrok powędrował tam. Zobaczyłam wielką
kałuże czerwonej cieczy na satynowej pościeli hotelowego łoża. Nie byłam w
stanie się ruszyć. Czułam jak ucieka ze mnie życie. Jeszcze raz spojrzałam na
mojego oprawcę. On tylko szyderczo się uśmiechnął i powiedział ironicznie:
-
Żegnaj Kicia. – ja w tym momencie straciłam przytomności.
Jednak
mój anioł stróż nie zapomniał o mnie, bowiem zesłał wtedy mojego teraźniejszego
opiekuna, Roberta Rytro. To on znalazł mnie w tym obskurnym hotelowym pokoju.
To on mnie zawiózł do szpitala. To on do mnie przychodził codziennie kiedy ja
walczyłam o życie. To on o mnie dbał w szpitalu kiedy dochodziłam do
zdrowia. I to on zabrał mnie od ojca, przy okazji dając mu nie zły wycisk
fizyczny. Nie źle go wtedy poturbował, po tym fakcie jak mój ojciec zaczął mnie
obrażać. Wtedy Robert stał się dla mnie tym upragnionym prawdziwym ojcem.
Wyjechałam razem z nim do Madrytu, gdzie zaczęłam na nowo życie. Zawsze mogę na
niego liczyć. To on doprowadził mnie do tego kim teraz jestem obecnie.
O to moja historia z przeszłości. Historia Lexi Lonwer, zwanej L.L., która
właśnie stoi na japońskim ringu, i która będzie walczyć o tytuł Mistrzyni
Świata w turnieju Kickboxingu Kobiet.
~~**~~
Nie
długo postaram się wprowadzić listę bohaterów. A teraz prolog na deser.
Pozdrawiam i dobranoc.
http://saiyan-princess.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńu mnie pojawila sie nowosc